O mnie i o moich psach
Monika od Mokiego
Nazywam się Monika Krzyżanowska ale ci, którzy dopiero co mnie poznali mówią na mnie: „Monika od Mokiego”. I wcale nie jest to błędne określenie – bo tak naprawdę wszystko zaczęło się od nowofundlanda Mokiego. Owszem, psy towarzyszyły mi od zawsze, ale to Moki jest pierwszym psem. Tylko i wyłącznie moim i to on nauczył mnie rozumienia psiej mowy, rozwiązywania problemów siłą – siłą spokoju i opanowania.


Studenckie początki, przedszkole i hospicjum
Myśl o tym, że pies może pomagać człowiekowi w różnych obszarach, również pokonywania własnych barier i motywowania, pojawiła się na studiach, kiedy to pomyślałam sobie, że przecież pies może pomóc w nauce języka niemieckiego. Metodycy potraktowali mnie z lekko drwiącym uśmieszkiem, a następnie z otwartymi z zaskoczenia buziami zaliczyli semestr, bo okazało się, że to działa. To było dawno temu, ale zmotywowało do pójścia o krok dalej – studia podyplomowe z zakresu kynoterapii i rozpoczęcie pracy w tym zakresie – najpierw było uczenie przedszkolaków reguł bezpiecznego kontaktu z psem, później pomaganie w nauce dzieciakom z TSP 119 we Wrocławiu, spotkania z pacjentami wrocławskiego hospicjum.
Ciągła nauka
Jako „nałogowy student” doszłam do wniosku, że chcę rozszerzyć horyzonty – do pakietu dołączył kurs instruktorski, a po drodze masa konferencji, seminariów i praca, praca, praca… -z ludźmi, z psami – tymi całkiem małymi i tymi większymi. Pomagam w obustronnym zrozumieniu – człowiekowi w zrozumieniu tego, o czym myśli pies, psu w zrozumieniu – że człowiek wcale nie chce dla niego źle. Bo to nie konferencje i szkolenia, a realne sytuacje i praktyka uczą ciągle czegoś nowego. Wierzę, że i Ty jesteś w stanie nauczyć mnie czegoś, czego jeszcze nie wiem, a ja odwdzięczę się tym samym.
