Aktualności
MOKI na Instagramie
MOKI Monika Krzyżanowska
szkolenia psów: szkolenia@moki.com.pl tel: 508-324-284
Mam na imię Monika. Mówią o mnie: tłumacz, instruktor szkolenia psów, trener psów, treser, behawiorysta, kynoterapeuta albo dogoterapeuta. Czasami mówią też: pani od niemieckiego. Ci, co mnie znają, mówią po prostu: Monika od Mokiego. Zatem po kolei:
Instruktor szkolenia psów – i to certyfikowany! Ale nie o certyfikaty i dyplomy tak naprawdę chodzi, mimo iż jestem „nałogowym studentem” i ciągle jeżdżę na różne kursy, seminaria i konferencje. W byciu instruktorem szkolenia psów chodzi o praktykę, o wiedzę, którą zdobywa się w trakcie spotkań z każdym kolejnym psem. Nie tylko własnym. Moje psy nauczyły mnie bardzo dużo. Ale to psy moich klientów – psy początkowo dla mnie zupełnie obce – uczą najwięcej. Wspominałam już, że lubię gadać i dużo przy tym gestykulować? Lubię gadać o tym, co wiem, czego doświadczyłam i jak to się ma do założeń teoretycznych. Dlatego moi klienci słyszą (i wiem, że słuchają!) naprawdę dużo o tym, dlaczego ich pies drapie w drzwi albo warczy na dzieci. A gdy już się wygadam i człowiek dowie się, dlaczego jego pies zachowuje się w ten sposób, zaczyna się pokazywanie – co i jak robić, żeby pies doszedł do ładu ze sobą i swoim człowiekiem. Dlatego „instruktor” – bo nie daję gotowych recept, tylko instrukcję. Nie daję usmażonej ryby, tylko wędkę. Bo pies powinien dobrze dogadywać się ze swoim człowiekiem, a nie ze mną.
Trener psów – nie do końca! Nie trenuję psów. No, może troszkę. Z moich treningów bardziej zmęczeni od psów wychodzą ludzie 🙂 I zazwyczaj po drugim, trzecim treningu mówią: „Monika, Ty wcale nie trenujesz naszych psów, tylko nas!”. Trafione w sedno. To człowiek musi się nauczyć, jak komunikować się ze swoim psem, rozpoznać jego emocje, mocne i słabe strony, dać psu wsparcie, ale też konsekwencję.
Treser psów – To nie ja! Nie lubię tego określenia, bo słowo „tresura” kojarzy mi się z tresurą cyrkową – opartą na przemocy i dominacji człowieka nad zwierzęciem. Ja wolę relację „koledzy”. Nie lubię wyniosłych określeń, takich jak „zaklinacz(ka) psów” – zaklinać to można rzeczywistość i wygraną w totolotka, a nie psy. Psy trzeba zrozumieć. Psy mają swój język, a skoro jestem również tłumaczem, wolę mówić i wyznaję taką zasadę, że jestem właśnie tłumaczem języka psów na język ludzki. Nie tresuję psów. W zasadzie to też nie szkolę psów. Bo szkolenie psów to tak naprawdę szkolenie ich ludzi, a w zasadzie tłumaczenie im (zazwyczaj ustne, pisemne się nie sprawdza 😉 ), dlaczego ich pies zjada kapcie, niszczy dom, gdy zostaje sam i nie wykonuje komend. W pracy z psem nie chodzi o podporządkowanie, hierarchię, samca alfa, ani o dominację. Dominować można w innych sferach 😉 A w życiu z psem chodzi o to, by tworzyć z nim zgrany, oparty na zrozumieniu zespół.
Kynoterapeuta – czyli inaczej dogoterapeuta. Nie lubię tego określenia, bo sugeruje, że moje psy, które pomagają różnym osobom (np. dzieciom w nauce pisania i czytania, osobom w hospicjum w przełamaniu rutyny) są terapeutami. Albo że ja jestem samodzielnym terapeutą. Nic bardziej mylnego. Zespół Monika-pies to zespół asystujący, wspierający terapeutę w prowadzonych działaniach. Czasami naszym zadaniem jest zmotywowanie do rehabilitacji, a czasami po prostu chwila rozmowy i oderwanie od szpitalnej rutyny. Ponieważ jestem nauczycielem, najbardziej lubię pomagać w nauce – szczególnie jeśli moje psy mogą pomóc w nauce niemieckiego! 🙂 Bo przecież dyskomfort związany z mówieniem w tym strasznym języku da się przełamać, jeśli trzeba będzie po niemiecku zagadać do psa, który nie wyśmieje ani nie skrytykuje nieprawidłowego akcentu 🙂
Monika od Mokiego – od 6 lat. Nowofundland Moki to pierwszy pies taki wyłącznie mój. Z uroczej kulki szybko przeistoczył się w łobuza-podlotka. 60 kg takiego łobuza może dać w kość. Od tego się zaczęło – Moki był kiedyś dość trudnym psem. Przy wszystkich kłopotach, jakie sprawiał, okazał się być najlepszym nauczycielem. Nauczycielem cierpliwości, konsekwencji i pokory. Od niego się zaczęło – chciałam lepiej zrozumieć, o co temu mojemu głupkowi chodzi. Zrozumiałam sporo, ale nadal nie wszystko. I nie wierzę, że będę kiedyś instruktorem, który wie wszystko. Bo tak się nie da. Wierzę, że praca z każdym nowym psem to „transakcja wymienna” – ja dzielę się swoją wiedzą z jego właścicielem, a jednocześnie uczę się od nich 🙂
Behawiorysta, zoopsycholog – niektórzy tak o mnie mówią. Ja sama nie do końca lubię tak o sobie mówić, bo tak naprawdę w naszym kraju nie ma oficjalnych regulacji w tym zakresie. Można zrobić kurs. Można skończyć nawet studia, które skończyć mam zamiar maksymalnie w 2019 roku. 😉 Behawiorysta i zoopsycholog to ostatnio strasznie modne pojęcia i może się nimi mianować naprawdę każdy. Dlatego ich nie lubię. Wolę, jak mówią o mnie „czarownica” 😊
PS – mój czarodziej od WWW powiedział, że w tym tekście mają się znaleźć słowa kluczowe: szkolenie psów, tresura psów, behawiorysta i zoopsycholog. Żeby wujek Google mnie bardziej polubił 🙂 Wierzę jednak, że nie trafiłeś tutaj, bo wujek Google podpowiedział, tylko dlatego, że szukasz kogoś, kto pomoże Ci zrozumieć Twojego psa 🙂